czwartek, 27 listopada 2014

Konkursik

Biorę udział w konkursie na blogu SoInspiring, konkurs trwa jeszcze kilka dni: http://www.soinspiring.pl/p/konkurs_17.html

Wkrótce pojawią się nowe posty, ale tempo pracy mojego komputera skutecznie zniechęca mnie do wrzucania czegokolwiek gdziekolwiek... :( 

niedziela, 2 listopada 2014

http://equinediy.blogspot.com/

    Dziś prosto i szybko. W zeszłym tygodniu skleciłam sobie taką oto bawełnianą torbę. Materiał to gruba tkanina z IKEI. Nie tak dawno kupiłam ją w paczce 4m za bodajże 20zł? Za jakąś śmieszną cenę która mnie skusiła. Oczywiście nie miałam na niego zupełnie żadnej koncepcji, no jak na razie powstała owa torba oraz sakiewka, kosmetyczna w której trzymam farby. Pokażę następnym razem. Torba jest dość długa, ale miała pomieścić rozmiar A3, a do tego ma u góry rzepik, tak więc musiałam ją nieco przedłużyć. 


Dodatkowo, chciałam Was serdecznie zaprosić na mojego drugiego bloga gdzie zamieszczać będę zdjęcia moich wyrobów jeździeckich. Blog będzie raczej galerią niż miejscem moich wywodów. Serdecznie zapraszam! http://equinediy.blogspot.com/


niedziela, 26 października 2014

Piankowa

Piankowa półkolista spódnica. 
Jak widać na ostatnim zdjęciu, od środka jest podklejona szarą bawełną? To chyba bawełna :) Usiłowałam dojść do tego jak uszyć ją dwustronną, ale w efekcie nie podołałam temu wyzwaniu. Dodatkowo moja maszyna odmówiła szycia pianki tak, by mogła być 2 kolorowa. No niestety. Finalnie wybrałam 'śliską' śliwkową stronę. Materiał to taki pseudo cienki neopren. 
Nie wzięłam poprawki na to, że spódnica będzie sama odstawać, a nie opływać luźno biodra i w związku z tym powinnam była zrobić ją ciut dłuższą. Ale trochę schudnę i nie będzie obciachu ;).
Bardzo podoba mi się ten materiał, mam go jeszcze trochę i będę kombinować z bluzą mozajkową - część elementów śliwkowych, a część szarych, z lewej (albo i prawej ) strony materiału. Mam nadzieję, że uda mi się tak rozdysponować materiałem żeby go nie zabrakło. Obawiam się, że w hurtowni nie będzie już więcej dostępne. 
Realnie kolor odpowiada temu z 3 zdjęcia, moje umiejętności fotograficzne są.... Delikatnie mówiąc do poprawy. Ale staram się starać!! 
Jak się Wam podoba





czwartek, 9 października 2014

Szkarłatna koktaliówka

Hej! Dziś najnowsze dziecko, sukienka koktailowa. Tę sukienkę uszyłam dosłownie w 3 dni, bardzo przyjemny krój i bardzo przyjemny materiał do szycia. Sukienka w sobotę wystąpi na weselu na mojej koleżance. Niby materiał na sukienkę łatwo kupić, mnóstwo ich jest, ale jak przyszło co do czego to miałyśmy duży problem... W końcu padło na poniższy, szczerze powiem że pojęcia nie mam jak sie nazywa ale bardzo dobrze się szył, jest lekko elastyczny i sztywnawy. 
Dół sukienki to spódnica z koła do kolan, natomiast góra powstała z... Burdy 1995 :). Odnalazłam parę takich perełek w siatach z starymi materiałami które dostałam do przeglądnięcia. Najstarsza z... 91! Niektóre wykroje są mocno nie dzisiejsze, ale wiele z nich to super bazy do prostego przerobienia, jak w tym przypadku. Dekolt z przodu i z tyłu jest symetryczny w serek. Kolor na zdjęciach jest lekko przekłamany, w rzeczywistości jest bardziej wiśniowy. Takie pomieszanie wina, krwi i wiśni... 
Końcowy projekt to połączenie mojej wizji, znajomej i sukienki z Asosa. 





środa, 2 kwietnia 2014

Bławatek



Sukienka którą szyłam znajomej na wesele. Oj nie chciała współpracować. Finalnie wyszło nieźle, a właścicielka nie narzekałą. Także chyba było znośnie. Podszewka z grubszym szyfonem od zewnątrz. Zakładki na obu warstwach, by w miarę z rozrostem brzucha sukienka wciąż pasowała. I nie mówię o tłuszczyku.
Następnym razem moja biżuteryjna twórczość.









środa, 26 marca 2014

środa, 19 marca 2014

Lucyfer




 Ale mam zlecenie na suknie. Mam nadzieje że będzie się dobrze szyła i tak pięknie wyjdzie jak planuje. To się będę chwalić. 

A tym czasem futerko. Podszewka czerwona, tylko na ostatnim zdjęciu widać ale jest. Taka ładna, prążkowana. Od bardzo dawna nosze się z zamiarem przeszycia zamka, którym chciałam pokombinować z dopasowaniem, ale nie był to najlepszy plan. Zrobię to pokaże. 











 Ale mam zlecenie na suknie. Mam nadzieje że będzie się dobrze szyła i tak pięknie wyjdzie jak planuje. To się będę chwalić. 
A tym czasem futerko. Od bardzo dawna nosze się z zamiarem przeszycia zamka, którym chciałam pokombinować z dopasowaniem, ale nie był to najlepszy plan. Zrobię to pokaże. 

środa, 12 marca 2014

Reinkarnacja




Przedstawiam Wam zdjęcia z reinkarnacji butów. Trochę zużyte lakierki z Zary potraktowałam farbą lakierującą do skór, a podeszwę akrylem. Sznurówki zamieniły miejsce z różową wstążką. Podejrzałam to na jednym z blogów modowych, po których ostatnio zrobiłam obchód po raz pierwszy.
Jeden z pomysłów bardzo mnie urzekł. Tamte buty były stokroć ładniejsze ale jak się nie ma...









czwartek, 13 lutego 2014

Skarby ze strychu




Takie cuda dziś znalazłam w piwnicy (ten tytuł to tak przewrotnie) że aż postanowiłam się tymi znaleziskami podzielić. 

Z dwa, jak nie więcej, lata temu dostałam siaty 'szmat'. Materiały i ubrania które miałam sobie przeglądnąć i resztę wywalić. No i tak właśnie po tych dwóch latach udało mi się zaglądnąć do siatki... Dziś.




Widziałam już tam kątem oka jakieś futro. Jutro wybieram się na imprezę z nakazem stylówki z rosyjskim przepychem, więc poszłam sprawdzić co tam w worze czyha, jako że takie futro wydało mi się stosowne. 
















No i poza rzeczonym futrem, które przeszło moje najśmielsze oczekiwania, moim oczom ukazała się druga śmieszna katana - kożuch a' la Stanisław Wokulski. No czad. Jeszcze go przysposobię na miejskie warunki.






Jednak szczerze uradowały mnie dwie Burdy sprzed 19 lat..... Obie '95 z wykrojami w środku! 

Kiedyś coś powstanie, a na pewno miło sobie pooglądać, zwłaszcza że w owych czasach gazeta była bogatsza w informacje, a nie tylko rysunki... 

Znaleziskiem godnym uwagi jest też czarna wzorzysta spódnica, dla osoby o tali grubej jak moje udo. Nie przesadzam - mierzyłam. Jest długa, więc uda mi się z niej zrobić krótką spódnice na moją, ciut ciut, grubszą talię i na pewno się podzielę. 

Wracam do wszywania zamka w płaszcz.







poniedziałek, 3 lutego 2014

check shirt out!


Koszula

Dziś kraciasta koszula. Materiał kupiłam już bardzo, bardzo dawno temu (serio, w maju). Podobna koszula była w owym czasie w Zarze, a obecność takiego materiału w hurtowni zaskoczył mnie bardzo pozytywnie, tak więc zanabyłam. Miałam wtedy rękę (no w sumie pół tułowia) w gipsie i mimo inwalidztwa sporo rzeczy uszyłam. Wtedy też zaczęłam interesować się gotowaniem i pieczeniem, ale nie o tym. Materiał to jakaś uszlachetniona bawełna w granatowo-zielono-czerwoną kratę co widać na zdjęciach. Z koszulami zawsze miałam problem i zagwozdkę - jak je uszyć nie mając owerloka. Bez obrębiania, albo zygzakowym ściegiem zawsze się snuje, pruje i gdzieś wisi. No to wymyśliłam że obszyje je lamówką. I okej ale trochę to bez sensu, drożej, pracochłonne i usztywnia niepotrzebnie całość. 


W końcu, na tej poniższej (powyższej) koszuli miałam zastosować szycie które podsunęła mi Mama. Dużo więcej zapasu, szyć na prawą stronę i drugi raz na lewą zaszywając tym samym krawędzie do środka. Oczywiście swoim zwyczajem nie przyłożyłam należytej wagi do wykrawania toteż, mimo że efekt końcowy na prawdę mi się podoba, w niektórych miejscach jest nieproporcjonalna... Cóż. Jak coś wartościowego spieprze to może się nauczę w końcu dokładności. 







Tym sposobem uszyłam rękawy i efekt mi się podobał. Też troszkę usztywniło, ale było estetycznie i chyba możliwie dobrze na zwykłej maszynie. 

Jako że koszulę szyłam baaaardzo na raty, po rękawach zrobiłam należytą przerwę. Tak z dwa tygodnie
I w między czasie, najwspanialszy z dyskontów uszczęśliwił mnie swoją 'gazetką' w której moim oczom ukazał się overloc Singera. Tak tak, Singera, już nie SliverCrest na którego temat można w internecie poczytać wiele niepochlebnych opinii (ale wszystkie skwitowane wnioskiem że za 400zł warto zgrzeszyć). Po chwilowej radości, pojawił się smutek jako że nie posiadałam wolnego, ani żadnego, 600zł, a już od dłuższego czasu miałam w głowie overlock z Lidla (tak, tak, o nim mowa). Finał tej wątpliwie emocjonującej historii jest taki, że zawarłam lukratywny pakt z rodzicami i tak oto pojawił się on (a może ona?): 



Jako ciekawostkę, moim zdaniem ciekawą dodam że po szybkim reshearchu w necie okazało się że inne sklepy tę samą maszynę sprzedają za 900-1000zł. Numery identyczne. Dziwne. Ale fajnie. 
I dokładnie on (ona, płeć do sprawdzenia) jest powodem zawirowań w proporcjach koszuli,  ponieważ cała reszta szwów została 'załatwiona' overlokiem i nie do końca umiałam wrócić na pierwotne linie szwów. Nakładanie nici łatwe nie było, ale pierwsza próba  3 nitkowego ściegu zakończyła się tak: 



W razie wątpliwości, uważam to za sukcesKolejną wielką przeszkodą było skończenie się czarnej nici... Żenujące. Ale kupiłam. Skończyłam. I jest. Według mnie takie jak trzeba. 



A to dowody





Zostałam poproszona o zaprezentowanie rzeczy które szyje dla koni albo jeźdźców i z przyjemnością to zrobię. Zastanawiam się czy nie pokazać tego na zupełnie nowej stronie. Zobaczę. 


D z i ę k i !  

środa, 22 stycznia 2014

Dziś bez ciuchów

Tak jak tytuł głosi dziś bez żadnych krawieckich dzieł.
Za to będzie inne 'dzieło'. Już pachnie...

Przez Kasię Szudę zostałam wyróżniona i postanowiłam odpowiedzieć na jej 11 pytań. W dalszym ciągu nie znam innych blogów szyciowych ale powolutku to nadrabiam.
Dlatego nie będzie moich pytań, będą tylko moje odpowiedzi. Także do sedna.

1. Skąd u Ciebie pasja tworzenia? Czy ktoś Cię tym zaraził?

Nie wiem. Nie wiem skąd. Od zawsze coś dłubałam. Mój tata hobbystycznie bawił się w stolarkę to też dłubałam, głównie przeszkody dla kota ale dziwne - nie chciał przez nie skakać. No cóż, był kotem.
Ale zapalnym momentem kiedy rozkręciłam się z szyciem była (smutne te nasze czasy) awaria internetu... Tak, tak, żałosna jestem ale jest to szczera prawda. Niestety bardziej od artystycznych talentów, mam zapędy rzemieślnicze, ale coraz częściej myślę o szkole albo kursie np. rysunku. Ponoć w czasach wczesnoszkolnych miałam jakiś talent. Potrafię wiele rzeczy naprawić, ale wiąże się z tym że uprzednio skutecznie je psuje.... No cóż, przynajmniej mam obie umiejętności a nie tylko tą drugą :).
Może coś w genach - Tata w czasach PRL szył kurtki puchowe i uprzęże (do wspinaczki), a Babcia od strony Mamy była brygadzistką w zakładzie krawieckim Vistuli.
Wszystkie te małe elementy składają się chyba na moje zamiłowania :).

2. Gdyby można było zrobić coś zakazanego bez żadnych konsekwencji, to co byś zrobiła?

Hm... Wzięłabym większą walizkę do bagażu podręcznego ;) oooo i jadła. Cały czas. Jak na uczcie rzymskiej ale bez tych konsekwencji ;)

3. Osoba którą podziwiasz/która Cię inspiruje to...?

Każdego dnia, spotykam taką osobę, znajomą lub nie, która robi na mnie jakieś wrażenie i zaszczepia (zwykle nieświadomie) kropelkę motywacji. Brzmi debilnie. Ale chyba tak jest.

4. Gdybyś miała napisać książkę, to jaki gatunek byś wybrała?

Poradnik jeździecki zapewne. 

5. Książka do której z przyjemnością wracasz to...

Poradniki jeździeckie. Niestety nie lubię czytać, beletrystyki się nie tykam i przyznam że wstyd mi za to :(.

6. Jaka piosenka potrafi doprowadzić Cię do łez?

Oj chyba żadna. No może marsz Mendelsona. Na ślubach zawsze płaczę.

7. Największe marzenie? :)

Być znanym dobrym krawcem/projektantem i najlepiej równocześnie mega zajebistym jeźdźcem zawodowym. Dobrze że wybrałam sport który uprawiać można do śmierci. 

8. Autorytet w dziedzinie mody to dla Ciebie...?

Brak. Zupełny brak, ale bardzo ciekawią mnie historie powstania wielkich marek i ich założycieli. Także może każdy z nich. Podziwiam ludzi utalentowanych i wytrwałych, zazdroszczę im jednego i drugiego.

9.  Gdybyś miała ograniczyć swoje jedzenie do jednego produktu do końca życia, byłoby to...

Piwo? Może stek? Albo makaron? Ale to licho taki sam. No nie wiem, przerażająca wizja. 

10. Gdybyś mogła zamieszkać w dowolnym miejscu na świecie, jakie miejsce byś wybrała?

Miasto. W Europie. Londyn? Wiedeń może? Albo Wielka Brytania jako taka. 

11. Jest coś, jakaś rzecz, bez której nie wyobrażasz sobie życia?

Rzecz to nie. Ale ludzie, konie i miasto, a i owszem. 

Boże te moje odpowiedzi to jakieś pseudo filozoficzne są. No nic, trochę żenada, ale zgodna z prawdą. 

A teraz po home made kolacji: 

Ruszam z szklanką przecierosoku marchewkowo jabłkowo pomarańczowego do odkrywania odmętów blogosfery szyciowej. 


Aha, cenna porada. Jak nie macie papieru do pieczenia, a ciasto udało upiec się na papierze śniadaniowym, to wcale nie oznacza że przy pizzy nie przywrze on do dna i nie będziecie musiały go zjeść. Będziecie w błędzie. Trzeba go zjeść. Heh...