Pokazywanie postów oznaczonych etykietą diy. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą diy. Pokaż wszystkie posty

środa, 12 marca 2014

Reinkarnacja




Przedstawiam Wam zdjęcia z reinkarnacji butów. Trochę zużyte lakierki z Zary potraktowałam farbą lakierującą do skór, a podeszwę akrylem. Sznurówki zamieniły miejsce z różową wstążką. Podejrzałam to na jednym z blogów modowych, po których ostatnio zrobiłam obchód po raz pierwszy.
Jeden z pomysłów bardzo mnie urzekł. Tamte buty były stokroć ładniejsze ale jak się nie ma...









czwartek, 13 lutego 2014

Skarby ze strychu




Takie cuda dziś znalazłam w piwnicy (ten tytuł to tak przewrotnie) że aż postanowiłam się tymi znaleziskami podzielić. 

Z dwa, jak nie więcej, lata temu dostałam siaty 'szmat'. Materiały i ubrania które miałam sobie przeglądnąć i resztę wywalić. No i tak właśnie po tych dwóch latach udało mi się zaglądnąć do siatki... Dziś.




Widziałam już tam kątem oka jakieś futro. Jutro wybieram się na imprezę z nakazem stylówki z rosyjskim przepychem, więc poszłam sprawdzić co tam w worze czyha, jako że takie futro wydało mi się stosowne. 
















No i poza rzeczonym futrem, które przeszło moje najśmielsze oczekiwania, moim oczom ukazała się druga śmieszna katana - kożuch a' la Stanisław Wokulski. No czad. Jeszcze go przysposobię na miejskie warunki.






Jednak szczerze uradowały mnie dwie Burdy sprzed 19 lat..... Obie '95 z wykrojami w środku! 

Kiedyś coś powstanie, a na pewno miło sobie pooglądać, zwłaszcza że w owych czasach gazeta była bogatsza w informacje, a nie tylko rysunki... 

Znaleziskiem godnym uwagi jest też czarna wzorzysta spódnica, dla osoby o tali grubej jak moje udo. Nie przesadzam - mierzyłam. Jest długa, więc uda mi się z niej zrobić krótką spódnice na moją, ciut ciut, grubszą talię i na pewno się podzielę. 

Wracam do wszywania zamka w płaszcz.







poniedziałek, 3 lutego 2014

check shirt out!


Koszula

Dziś kraciasta koszula. Materiał kupiłam już bardzo, bardzo dawno temu (serio, w maju). Podobna koszula była w owym czasie w Zarze, a obecność takiego materiału w hurtowni zaskoczył mnie bardzo pozytywnie, tak więc zanabyłam. Miałam wtedy rękę (no w sumie pół tułowia) w gipsie i mimo inwalidztwa sporo rzeczy uszyłam. Wtedy też zaczęłam interesować się gotowaniem i pieczeniem, ale nie o tym. Materiał to jakaś uszlachetniona bawełna w granatowo-zielono-czerwoną kratę co widać na zdjęciach. Z koszulami zawsze miałam problem i zagwozdkę - jak je uszyć nie mając owerloka. Bez obrębiania, albo zygzakowym ściegiem zawsze się snuje, pruje i gdzieś wisi. No to wymyśliłam że obszyje je lamówką. I okej ale trochę to bez sensu, drożej, pracochłonne i usztywnia niepotrzebnie całość. 


W końcu, na tej poniższej (powyższej) koszuli miałam zastosować szycie które podsunęła mi Mama. Dużo więcej zapasu, szyć na prawą stronę i drugi raz na lewą zaszywając tym samym krawędzie do środka. Oczywiście swoim zwyczajem nie przyłożyłam należytej wagi do wykrawania toteż, mimo że efekt końcowy na prawdę mi się podoba, w niektórych miejscach jest nieproporcjonalna... Cóż. Jak coś wartościowego spieprze to może się nauczę w końcu dokładności. 







Tym sposobem uszyłam rękawy i efekt mi się podobał. Też troszkę usztywniło, ale było estetycznie i chyba możliwie dobrze na zwykłej maszynie. 

Jako że koszulę szyłam baaaardzo na raty, po rękawach zrobiłam należytą przerwę. Tak z dwa tygodnie
I w między czasie, najwspanialszy z dyskontów uszczęśliwił mnie swoją 'gazetką' w której moim oczom ukazał się overloc Singera. Tak tak, Singera, już nie SliverCrest na którego temat można w internecie poczytać wiele niepochlebnych opinii (ale wszystkie skwitowane wnioskiem że za 400zł warto zgrzeszyć). Po chwilowej radości, pojawił się smutek jako że nie posiadałam wolnego, ani żadnego, 600zł, a już od dłuższego czasu miałam w głowie overlock z Lidla (tak, tak, o nim mowa). Finał tej wątpliwie emocjonującej historii jest taki, że zawarłam lukratywny pakt z rodzicami i tak oto pojawił się on (a może ona?): 



Jako ciekawostkę, moim zdaniem ciekawą dodam że po szybkim reshearchu w necie okazało się że inne sklepy tę samą maszynę sprzedają za 900-1000zł. Numery identyczne. Dziwne. Ale fajnie. 
I dokładnie on (ona, płeć do sprawdzenia) jest powodem zawirowań w proporcjach koszuli,  ponieważ cała reszta szwów została 'załatwiona' overlokiem i nie do końca umiałam wrócić na pierwotne linie szwów. Nakładanie nici łatwe nie było, ale pierwsza próba  3 nitkowego ściegu zakończyła się tak: 



W razie wątpliwości, uważam to za sukcesKolejną wielką przeszkodą było skończenie się czarnej nici... Żenujące. Ale kupiłam. Skończyłam. I jest. Według mnie takie jak trzeba. 



A to dowody





Zostałam poproszona o zaprezentowanie rzeczy które szyje dla koni albo jeźdźców i z przyjemnością to zrobię. Zastanawiam się czy nie pokazać tego na zupełnie nowej stronie. Zobaczę. 


D z i ę k i !  

poniedziałek, 6 stycznia 2014

allgoldeverything

Złota torebeczka


Dziś przedstawiam jeden z starszych moich tworów. Tym razem z dziedziny kaletniczej. Nie no, przesadzam ;)
Obecnie torebka jest już praktycznie na wymarciu, ale nie mogę znaleźć jej godnego zastępcy... Ani nawet wymyślić... Także morduje ją bez ustanku każdym piątkowym wyjściem.  
Torebka powstała przypadkowo, z resztek skóry która została mi po szyciu akcesoria jeździeckiego najprościej mówiąc oraz jakiejś złotej pancerki którą kupiłam kiedyś, po coś. A zupełnie nieoczekiwanie okazała się hitem, tak moim jak i w oczach niektórych moich znajomych. 
Podszewkę zrobiłam z satynobawełny, a ten wybór okazał się strzałem w 10. Nic się nie snuje, pruje, odpada a do tego całkiem nieźle wygląda. W środku udało się ukryć małą kieszeń z zamkiem, która przy takim zamknięciu klapy jest bardzo przydatna na drobiazgi i co cenniejsze rzeczy. 
Ćwieki nie są ćwiekami, tylko stopkami do torebek, które także kupiłam "kiedyś, po coś" na allegro, gdzie przepuszczam całą moją fortunę.












Ponownie przez Kasię Szudę mój skromny blożek został wyróżniony w zabawie z pytaniami. Na pewno na nie odpowiem, może nawet pokuszę się o swoje pytania, ale najpierw muszę znaleźć dłuższą chwilkę żeby... poznać trochę szyciowych blogów! A znam aż 2 ;). 
Dzięki

środa, 11 grudnia 2013

Hippack

 Nereczka



Nie nie, nie taka nereczka. 

Taka nereczka: 

Taka nerka powstała dziś/wczoraj dla mojej przyjaciółki. Zwykle robiłam nerki z zapięciem na klamrę, ale akurat mam karabińczyki (zakupione w celach jeździeckich...) oraz duże kółko obuwnicze więc mogłam zrobić tak, jak chciała nowa właścicielka. 
Nigdy też nie robiłam zewnętrznej kieszonki i mam nadzieje że nie będę musiała jej wszywać zbyt często... Koszmar. 
Uszycie nerki zwykle zajmuje mi niecałą godzinę przy dobrych wiatrach, przy buncie mojej weny albo maszyny max 90min. Ale to max. Ta? Ponad 3h..... Wprawdzie, owszem, w czas wliczam opracowanie nowego wykroju oraz opanowanie sposobu wszywania zewnętrznej kieszonki, co okazało się najbardziej czaso, praco i nerwochłonne. Ale jest. 
Bardzo mi się podoba efekt końcowy. 
Użyłam tym razem zamka spiralnego, o srebrnych ząbkach. Zawsze stosowałam zamki metalowe jednak ich wszywanie jest trudniejsze - są mniej plastyczne. 
Ta jest dość duża, aczkolwiek fakt że manekin jest bardzo drobnej budowy powoduje dodatkowe zachwianie proporcji. Jest spora, ale na człowieku wygląda moim zdaniem w porządku
Kiedyś na pewno przedstawię Wam moje starsze twory. 

Tak wygląda poziomo:


A tak w środku:


Dzięki


wtorek, 20 sierpnia 2013

ultramikrowłókno




    Dziś spodenki. Spodenki krótkie z alcantary odzieżowej, czyli ultramikrowłókien. 
Bardzo spodobał mi się pomysł spodenek z alcantary (z której zwykle szyje czapraki i pady dla koni, o tym kiedy indziej), planowałam brązowe bądź beżowe ale w końcu padło na ciemną zieleń. Materiał kolor ma śliczny ale przy tym kroju nie do końca trafiony. W połączeniu z 'falbanką' i dziurkami efekt jest dość.... skrzaci! Niestety cały czas mam to uczucie w głowie, że to doskonały strój dla leśnego skrzata
Beże były by dużo lepszym wyborem, ale zupełnie nie pomyślałam o takim efekcie. Trudno. I tak je lubię!
Dwie kieszonki, zapinane na zameczek i ukryty 'guziczek'. Brzeg wycięty jest półkolami z dziurkami wzdłuż brzegu. Dziurki wykonałam dziurkaczem do skóry, który także zwykle używam przy koniach.
To pierwsze spodnie jakie uszyłam w ogóle, potem zdarzyło się jeszcze kilka par i wyszły trochę wygodniej. 
Wbrew pozorom spodnie to nie takie trudne dzieło. 


















:-)

poniedziałek, 24 czerwca 2013

Ready, Set, Go!



No to start. 
Oto koszula. Półprzeźroczysta koszula w kolorze chabrowym. 
Koszula z grubszego, jakby podwójnego szyfonu, z mankietami i kołnierzem z czarnej cienkiej bawełny. 
Guziki na środku oraz po dwa na każdym mankiecie są bardzo ciemno granatowe, lekko transparentne, jak kolorowe szkło. 
Szyłam ją wzorując się na wykroju z Burdy, nie jestem pewna jakiej, prawie w każdym numerze jest wykrój klasycznej koszuli, wiec znalezienie podobnego nie stanowi problemu. Po lekkim przerobieniu powstała powyższa koszula. Robilam już taką, acz nie identyczną wcześniej. Kiedyś i ona się tu pojawi, notabene jest jedną z moich ulubionych bluzek. 
I to ona była inspiracją dla dzisiejszego gościa na moim blogu. Miała być wasnością mojej koleżanki ale dziwnym trafem odmowa mierzenia i powiedzenie 'zrób taką jak na siebie' okazało się słabym pomysłem. Okazało się że wbrew pozorom ludzie mają tłowia różnej długości. Ups.
Tak więc stała się moją własnością, nie do końca ku mojej uciesze. Nie czuje się w 100% konfortowo w tym kolorze. Ale jako wielka fanka koszul noszę i tą, na dodatek z dumą.
Lubie koszule, lubię szyfon. Nie lubię tylko go szyć, wykańczanie wykańcza mnie, a brak overlocka nie pomaga... 
Od razu muszę się przyznać, że fotograf ze mnie żaden i z mojego aparatu także. Ale blog to nie galeria więc myślę że zdjęcia są wystarczające. 
Enjoy!